Z Ryszardem Chodynieckim, dyrektorem Centrum Edukacji Nauczycieli w Białymstoku, rozmawia Mirosław Szczeglik
Mirosław Szczeglik: – Kiedyś o nauczycielach mówiono, że to grupa zawodowa, która niechętnie się uczy. To oni mają uczyć innych, a nie sami się uczyć – podkreślano. To już, chyba, zamierzchła przeszłość. Jak Pan postrzega nauczycieli przez pryzmat ich chęci podwyższania kwalifikacji i kształcenia się przez całe życie?
Ryszard Chodyniecki: – Taki stereotyp rzeczywiście może pokutować, tak naprawdę wszystko zależy od wielu różnych czynników. Inną motywację ma nauczyciel na początku swojej kariery zawodowej, gdy musi dokumentować swoje zaangażowanie w samodoskonalenie, zupełnie inna motywacja występuje u nauczyciela dyplomowanego, który nie ma presji czynnika zewnętrznego. Jeszcze inna dotyczy przedmiotowca w zakresie szkoleń z jego przedmiotu, a nawet tego samego nauczyciela ale wychowawcy w zakresie np. wychowania, profilaktyki itp. Z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że aby nauczyciel przyszedł na szkolenie oferta musi być atrakcyjna pod względem tematu i jakości, o której William Edwards Deming, światowy prekursor i guru w dziedzinie zarządzania, mówił, że „jakość to coś co zadowala a nawet zachwyca klienta”. Jeżeli spełnimy ten warunek, to ten co był wróci, a temu co nie był powie, że warto do nas przyjść.
– Polska szkoła wydaje się żyć w ciągłej zmianie, poddawana jest przeróżnym reformom i przekształceniom. Dodatkowo edukację dotknęła także pandemia koronawirusa. Ten czas nie służył ani nauczycielom, ani – tym bardziej – uczniom. Refleksje są podzielone. Jedni uważają, że pandemia unowocześniła polską szkołę i wymusiła korzystanie z najnowszych technologii…. Drudzy twierdzą – wręcz przeciwnie – że odkryła jej braki.
– Zmiany są nieuniknione wraz z postępem technologicznym. Dzięki zaś pandemii, mogę to śmiało powiedzieć, nastąpiła wręcz rewolucja cyfrowa w edukacji. Sytuacja wymuszająca wprowadzenie kształcenia zdalnego spowodowała skok o dobrych kilka lat w zakresie wykorzystania technologii komputerowych w nauczaniu. Jednak ten postęp odbył się kosztem zdrowia fizycznego i psychicznego nauczycieli, dzieci oraz rodziców. Innym kosztem są zaburzone relacje, osłabienia kompetencji społecznych. Przez ten trudny czas trenerzy w naszym Centrum Edukacji Nauczycieli przeszkolili tysiące osób w zakresie narzędzi zdalnej edukacji.
– Jednym zdaniem… „życie przeniosło się do cyberprzestrzeni”. Zdalna nauka, kontakt przez internet, długie godziny przed komputerem… Przyznam, że nie wyobrażałem sobie zdalnych lekcji wychowania fizycznego, a takowe przecież też się odbywały. Co teraz? Czy Pana zdaniem wrócimy do normalności sprzed pandemii?
– No cóż, „pantha rhei”… Będziemy mieć inny stan, który na dany czas będzie naszą rzeczywistością. Na pewno nie będzie tak samo, będzie inaczej.
– My, w swojej pracy, pochylamy się głównie nad relacjami z innymi ludźmi. Pan jest jednym z certyfikowanych trenerów umiejętności społecznych z ogromnym doświadczeniem w szkolnictwie i wspieraniu tak dydaktyków, jak i dzieci. Od lat obserwuje Pan kontakty nauczycieli i uczniów. Jak je Pan ocenia? Co w nich jest godne pochwały, a co musimy jeszcze poprawić?
– Relacje międzyludzkie są smarem zapewniającym poziom jakości współdziałania różnych podzespołów maszyny jaką jest społeczeństwo. Im wyższy poziom jakości relacji, tym sprawniej funkcjonuje społeczeństwo, mniej jest zgrzytów i nieprzyjemnych perturbacji. Trening umiejętności społecznych często niesłusznie zawężony jest tylko do pracy z dziećmi ze spektrum autyzmu (na np. zajęciach rewalidacyjnych), a jest przecież ważnym narzędziem w warsztacie pracy nauczyciela podnoszącym jego skuteczność w zakresie integracji grupy i zarządzania klasą. Co do kontaktu nauczyciela z uczniem, to na plan pierwszy wychodzą dwie te osobowości i umiejętność (lub jej brak) rozwiązania problemu bez strat dla każdej ze stron.
– Po powrocie uczniów do szkoły z nauki zdalnej padały apele o nieodpytywaniu dzieci, zluzowaniu sprawdzania wiedzy, odstąpienia od klasówek, a kładzeniu głównego nacisku na naukę wyrażania emocji i odbudowywaniu codziennego bezpośredniego kontaktu. To tak, jakby polska szkoła zawsze była gdzieś poza ludzkimi emocjami, a nauczyciele dbali tylko o ciągłe ocenianie i sprawdzanie wiedzy. I nagle teraz miała pojawić się taka zmiana… To nie było sztuczne?
– Pamiętajmy, że powrót nastąpił na niecały miesiąc przed wakacjami i w zasadzie sytuacja uczniów na tą chwilę powinna być już klarowna. Ewentualne dopytania ucznia w tym czasie miały zawsze miejsce, gdy chciał mieć lepszą ocenę lub gdy chciał uzyskać promocję do wyższej klasy na zasadzie ostatniej szansy. Myślę, że apel był skierowany do niewielkiej grupy nauczycieli, którzy w swoich najlepszych chęciach realizacji programu i dydaktyki czasem zapominają, że nie zawsze są one priorytetem.
– Coś musiało jednak być na rzeczy w zakresie bezpieczeństwa emocjonalnego i kontaktów międzyludzkich po powrocie do stacjonarnej edukacji… Jak ważny, Pana zdaniem, jest w życiu szkoły aspekt kształtowania akceptowanych przez zbiorowość interakcji społecznych? Rozmawiając z rodzicami słyszę nieraz, że tym powinna zająć się szkoła. Nauczyciele borykający się z trudnymi zachowaniami wskazują zaś na rolę środowiska rodziny. Zgody, wydawałoby się, nie ma.
– Przede wszystkim zacznijmy od tego, że za wychowanie dzieci odpowiadają rodzice, którzy swoimi postawami, zachowaniami, przekonaniami kształtują osobowość dziecka. Drugim ważnym czynnikiem jest środowisko, grupa rówieśnicza. Szkoła nie zastąpi rodziców w procesie wychowania dziecka, ale odgrywa ogromną rolę w procesie zmian niepożądanych zachowań i postaw, które stojąc w sprzeczności z ogólnospołecznymi normami generują sytuacje trudne na lekcjach. Tu trzeba by znowu pochylić się nad podziałem zachowań ze względu na czynnik biologiczny np. zespół Aspergera i czynnik środowiskowy – niedostosowanie społeczne, dwa różne światy, ale lekcja może przepaść tak samo. Na pewno szkoła odgrywa dużą rolę wspomagającą wychowanie.
– Czy trzeba edukować nauczycieli pod kątem radzenia sobie z trudnymi zachowaniami uczniów? A jeśli tak, to co jest najpilniejsze do wykształcenia?
– Nauczyciele sami posiadają wysoką świadomość potrzeby doskonalenia się w tym temacie. Nasze Centrum wychodzi jak najbardziej z ofertą szkoleniową dającą wsparcie nauczycielom w zakresie radzenia sobie w trudnych sytuacjach i nie chodzi tu tylko o jakieś sztuczki, techniki, ale szkolenia dające zrozumienie przyczyny tego co dzieje się na lekcjach. Jak wspomniałem nasza oferta jest nakierowana na potrzeby nauczycieli. Wczytując się w nie, szkolimy na przykład z zakresu treningów umiejętności społecznych. Sam też jestem pewien, że umiejętności trenera TUS mogą okazać się jedną z ważniejszych kompetencji nauczyciela, zwłaszcza w kontekście edukacji włączającej, o której się mówi w Polsce od blisko dziesięciu lat, a teraz coraz częściej słychać.
– Mówimy o nauczycielach, a czy wymagać czegoś od samych dzieci…?
– Naturalnie, ale jak chcesz wymagać to musisz stworzyć możliwości pod te wymagania. To jak z ziemią – wymagasz by wydała plon, to ją najpierw spraw pod wysiew. Nasze szkolenia prowadzone przez naszych specjalistów i trenerów zewnętrznych tego uczą.
– Cały czas docierają też do nas pomysły o zmianach nauczania dzieci z niepełnosprawnościami w polskiej szkole? Wydaje się, że nie mamy pomysłu ani na naukę uczniów wybitnie zdolnych, na przykład na pracę z sawantami, z wyspowymi zainteresowaniami, z zespołem Aspergera, ale też z niżej funkcjonującymi ich rówieśnikami… I nie chodzi, oczywiście, mi w tym pytaniu tylko o wiedzę przedmiotową, ale bardziej funkcjonowanie w społeczności. Czy tak jest?
– Problem wspomnianej niepełnosprawności jest stosunkowo młody. Obecnie podniósł się poziom diagnozy, co pozwala na podjęcie wczesnej interwencji i prowadzenie różnych zajęć, w tym TUS od najmłodszych lat. Czym to skutkuje? Na pewno udaje się szybciej i łagodniej wprowadzić taką osobę w zbiorowość i jej normy. Odnoszą one sukcesy światowe, jak chociażby Elon Musk. Pomysłu szuka cały świat i w Polsce nie jesteśmy w tym odosobnieni. Centrum Edukacji Nauczycieli w Białymstoku dokłada swoją cegiełkę organizując warsztaty TUS dla nauczycieli oraz akcje przybliżające pracę z takim dzieckiem. Pomysłów mamy więcej, jak choćby zorganizowanie wspólnie z Zachodniopomorskim Centrum Szkoleń w przyszłym roku pierwszego Ogólnopolskiego Kongresu Trenerów TUS w Białymstoku. Trzeba o tym rozmawiać, my chcemy o tym rozmawiać, ale nie tylko rozmawiać co wręcz podejmować konkretnie ukierunkowane działania.
– Czas na dyskusje jest zawsze, ale działania trzeba podejmować natychmiast. Dużo się rozmawia o polskiej edukacji, dyskutuje i debatuje, a w ostatnich latach szkoła i nauczyciele jakby straciły na swoim autorytecie. To też może być jednym z powodów, że nie mają już tak wielkiego wpływu na zachowania swych uczniów. Trochę zagubiony młody człowiek szuka autorytetów wszędzie indziej, byle nie w szkole. Bycie nauczycielem jest dzisiaj sztuką?
– Genezy tego zjawiska trzeba szukać w idei bezstresowego wychowania, która przyszła do nas z zachodu i została przyjęta z błędną interpretacją. Społeczeństwo nie zostało przygotowane do przyjęcia takiego sposobu myślenia i poszło swoją drogą. Dzisiejsze autorytety to już nawet nie gwiazdy pop-kultury, ale youtuberzy, często rówieśnicy naszych uczniów. Dzisiejszy nauczyciel musi więc nadążać za swoimi wychowankami, by mieć z nimi wspólny język, a tym samym rozumieć ich sprawy.
– Region podlaski to tygiel wielokulturowości. Krzyżują się tu różne kultury czy pokoleniowe tradycje. Pojawiają się też zachowania podyktowane tymi czynnikami. W tej różnorodności i inności jest edukacyjna siła czy słabość? Nowoczesność czy zaściankowość?
– Czasem słabość może być siłą, no i co przez nią tak naprawdę rozumiemy. Bardzo często pęd za nowoczesnością prowadzi do wyrzeczenia się tożsamości zostawiając ją na straganie ciekawostek regionalnych. Podlasie stanowi wspaniały przykład siły swojej wielokulturowej tożsamości pomimo piętnowania zaściankowością, czy też postrzegania jako Polska B. Edukacyjnie nie ustępujemy innym regionom, a w niektórych dziedzinach jesteśmy pierwsi, u nas pojawiły się np. łaziki marsjańskie czy edukacyjny robot Photon – CEN Białystok prowadzi w tym zakresie szkolenia. Ważnym jest fakt, że oświata w regionie ma silnego sprzymierzeńca jakim jest p. Artur Kosicki, Marszałek Województwa Podlaskiego, który wraz z zarządem podejmuje dużo decyzji dotyczących dotacji na rzecz rozwoju edukacji na Podlasiu, w tym dofinansowywanie unikatowych kursów wspierających nauczycieli.
– Podsumowując… Jaka jest dzisiaj najważniejsza cecha polskiego nauczyciela? Najważniejsza umiejętność społeczna?
– Nie ma tej jednej, najważniejszej cechy. Nauczyciel musi być elastyczny, nastawiony na własny rozwój zawodowy i osobisty, samodoskonalenie zwłaszcza z różnego rodzaju trendów, nowoczesnych technologii oraz z zakresu kompetencji miękkich. Współczesny nauczyciel powinien być empatyczny, otwarty na zmiany, powinien podążać przy uczniu skoncentrowany na jego mocnych stronach wzmacniając te słabsze, ale też uważać by balansując na linie dobrych relacji z uczniem nie wchodzić w rolę jego kolegi. Uczeń potrzebuje dorosłego z wysokimi kompetencjami społecznymi, który daje poczucie bezpieczeństwa swoją postawą, ponieważ kolegów już ma.
– Tego więc nauczycielom życzmy… Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję bardzo za zaproszenie. Korzystając z możliwości chciałbym podziękować pracownikom Centrum Edukacji Nauczycieli w Białymstoku za wielkie zaangażowanie na rzecz wsparcia nauczycieli województwa podlaskiego, w tym trudnym dla wszystkich czasie edukacji zdalnej. Dziękuję.